Czas ma to do siebie, że pędzi nieubłaganie szybko i to co dobre szybko się kończy. Ale nie ma czego żałować, bo wśród Was, w blogowym wielkim świecie jest zawsze miło i wesoło.
Znów zakotwiczyłam w mojej niemieckiej dziurze, rozpakowałam poniekąd bagaże i staram się jakoś wrócić do zwykłej codzienności. Piasek zgrzyta jeszcze pod nogami, mimo że odkurzałam już nie raz. Nie lubię takich wojaży ze względu na to pakowanie i układanie wszystkiego po powrocie, stosy prania i prasowania i całego tego bałaganu. Niestety nie jest tak, że wracam z czym wyjechałam, bo zawsze robi się masę zakupów w kraju. Wracaliśmy z małżem już autem, toteż i załadowaliśmy nasze wielkie kombi po sam dach, a co się nie zmieściło, to dojdzie w poniedziałek kurierem.
Czas w Polsce wykorzystywaliśmy intensywnie, bo prawdę powiedziawszy nie mieliśmy go za wiele. Od mojej ostatniej wizyty w kraju minęło ponad 9 miesięcy, chciałam zaglądnąć tu i tam, jednak nie zdążyłam wszystkiego ogarnąć. Patrząc na mapę, zwiedziliśmy kawał świata, ale to mocno okrojone wycieczki niestety.
Odwiedziliśmy góry i morze, więc można powiedzieć cała Polska była nasza. Żeby nie zanudzać, zapraszam Was na krótką wirtualną wycieczkę, a tych, których interesują jeszcze bardziej szczegółowe fotki wycieczkowe zapraszam do wakacyjnej galerii zdjęć na prywatny facebook
widok z Jaworzyny Krynickiej
Kolej gondolowa na Jaworzynę Krynicką
Najpiękniejsze miejsce do moczenia nóżek. Potok we Florynce, Beskid Niski, szczególnie memu sercu bliski. Stąd pochodzili moi dziadkowie ze strony taty. W latach 1918-1920 była stolicą RNRŁ czyli naszej kochanej Łemkowszczyzny. W 1947 roku w ramach Akcji Wisła przesiedlono zamieszkujących tutejsze ziemie Łemków na odzyskane tereny zachodnie. Tym sposobem moi dziadkowie zostali przesiedleni do Michałowa koło Legnicy, gdzie następnego dnia na świat przyszedł mój tata. Ot, taka krótka historia rodziny.
Jako dziecko szalałam w tym potoku bardzo często.
Poniżej nocny widok z mojego rodzinnego domku (wieżowca ściślej mówiąc) w Tarnowie.
i mały podgląd pięknego kolorowego nieba z widokiem na wschód. Przy idealnej przejrzystości powietrza, z prawej stony rozpościerają się piękne góry.
Nad Bałtykiem w pierwszy dzień sielanki nie było, pojawiały się chmurki i zimny wiatr, na szczęście zła aura nie zagościła na dłużej.
kolejne dni były już pogodne, więc moczonko doopki było :)
na koniec rodzinka w pełnym składzie
Najwyższy czas ogarnąć się po wakacjowaniu i wracać do robótek. Myślałam że będę szydełkować na urlopie, zabrałam ze sobą szydełka, zakupiłam masę włóczek i na tym skończyłam. Teraz trzeba będzie ostro zabrać się do roboty.
Buziam Was jak zawsze ciepło!!!
Martucha